Wkład własny.
Nie oszukujmy się. Jeżeli nie zapamiętasz, że alkohole drugorzędowe utleniają się do ketonów, a pierwszorzędowe do aldehydów, nie rozwiążesz zadania, w którym podana informacja jest kluczem do zrozumienia sensu polecenia. Są pewne schematy, utarte zdania, na których trzeba zbudować drzewko informacyjne. Trzeba je zapamiętać na tyle dobrze, aby w dowolnym momencie móc je sobie przypomnieć ORAZ wykorzystać. Bardzo dużo osób zatrzymuje się na segregowaniu i zapamiętywaniu informacji, lecz nie wiedzą jak ich użyć w zadaniu. Właśnie przerabianie arkuszy, zadań pozwala rozwinąć to myślenie.
Także pamiętaj – coś musisz z siebie dać i to całkiem dużo. Nie ma człowieka, który by nie otworzył książki od chemii i zdał na wysoki wynik, gdyż wiedzy nie mógł pochłonąć z powietrzem. Pierwszy klucz do sukcesu to WKŁAD WŁASNY. Jeśli jesteś wystarczająco zmotywowany, aby poświęcać x godzin tygodniowo na naukę, zapraszam dalej.
Systematyczność
Drugim z najważniejszych punktów jest robienie materiału SYSTEMATYCZNIE. Rozumiem, że jest wiele ważniejszych rzeczy niż mole oraz redoksy. Są też pewne dni, jak np. święta, przyjazd rodziny, kuzynków, ciotek, koleżanki z USA, kiedy nie jesteśmy w stanie spędzić wyznaczonych 3h ( przykładowo:) ) dziennie na zadaniach. W systematyczności pomoże Ci plan, o którym napiszę później.
W tym punkcie chciałabym dać Ci radę, abyś nawet w sytuacjach kryzysowych zrobił ten jeden arkusz, te 10 stron zadań, te 15 minut czytania notatek w skupieniu. Zawsze można wstać troszkę wcześniej, lub pójść CIUT później spać. To naprawdę zaowocuje, gdyż ważny jest nawyk i „karmienie” umysłu nauką 🙂 Mózg szybko się rozleniwia, czego byśmy na pewno nie chcieli. O ile robienie sobie day-off’ów jest ważne, o tyle przerwa np. kilkudniowa, tygodniowa może wybić Cię z rytmu nauki. Ja starałam się, nawet gdy nie mogłam, parę stron zadań dziennie rozwiązywać, mimo iż teoretycznie nie powinno to robić różnicy. Ale… i tak ten czas gdzieś w ciągu dnia byś spędził na Facebooku, więc… wybierz mądrze…
Plan nauki
Okej, tak wiem, słyszysz to ciągle i zadajesz sobie pytanie „JAK?”. Jeżeli już od kogoś taki plan zdobyłeś, najczęściej polegał on na rozłożeniu poszczególnych działów na tygodnie z wykluczeniem pojedynczych dni takich jak studniówka, krótkie wyjazdy. Może stworzyłeś sobie taki plan sam. Jednak ja chciałabym Ci zaproponować inny plan, który stosowałam przez całą klasę maturalną. Polega on na robieniu po kolei działów z danej książki. Czyli np. cały styczeń i luty robisz zadania Kosztołowicza, a w marcu pana Pazdrę. Można zanegować ten plan, mówiąc że nie ma się tyle czasu, że nie powinno się iść w ilość książek, a w ich zrozumienie (co jest prawdą), ale to wciąż nie zmienia faktu, że „robienie materiału i powtórek książkami” ma wiele plusów, w moim odczuciu, mocniejszych niż lecenie działami. Trzeba też wiedzieć, jak zrobić to sprawnie i skutecznie.
Warto też zadbać w planie o miejsce na postawienie przysłowiowego ptaszka lub krzyżyka. Po paru godzinach męczenia się z proporcjami, po dżunglach obliczeń, ale i dzielnym wypełnieniu celu, jest to taka nagroda dla nas – spełniliśmy postawiony sobie wymóg. To działa bardzo pozytywnie na naszą motywację, która przecież musi być na wysokim poziomie.
Mnie bardzo odpowiadał plan książkowy, innemu idealnie się uczy działami – nie ma reguły. Spróbuj, znajdź swój sposób, a nuż opracujesz dopasowaną do siebie mieszankę obydwóch sposobów planowania nauki.
Motywacja
Fundamentem i motorem napędzającym spełnianie wszystkich wypełnionych tutaj propozycji jest MOTYWACJA. Naturalną rzeczą jest, że na początku chce nam się najwięcej, ale po pewnym czasie odczuwamy wstręt, nudę i już nic się nie chce. Są to tak zwane ciężkie momenty i nękają one chyba każdego.
Skuteczną metodą na pozbycie się ich, jest odświeżanie sobie swojego celu, który nie tylko trzeba mieć, ale trzeba wierzyć, że jest się w stanie go zdobyć. Człowiek, gdy wie, że do czegoś dąży i zależy mu na tym, łatwiej odmówi sobie przyjemności, aby przeznaczyć ten czas na zwiększanie swojej szansy na sukces. Możesz wywiesić nad biurkiem kartkę z listą powodów dlaczego się uczysz, co chcesz osiągnąć, kto jest Twoim autorytetem. Zrób wielki plakat z krótkim hasłem i powieś na ścianie. Ustaw sobie alarm, by raz na tydzień przejrzeć progi punktowe na kierunek, gdzie chciałbyś pójść (polecam! Niezawodne, po paru minutach już robiłam zadania, trochę stresuje, ale skuteczne 🙂 ). Jeśli masz znajomych o podobnych celach, załóżcie czat i motywujcie się, lub jeszcze lepiej – uczcie się razem.
Często demotywacja jest spowodowana słabym wynikiem z arkusza który robiliśmy w domu, lub powielaniem ciągle tych samych błędów. Nie martw się – ja w domu nigdy nie pisałam arkuszy idealnie, bardziej bym powiedziała na około 85% i to w okresie przedmaturalnym, choć to wciąż średnia i bywały spore odchylenia. Wszystko jest kwestią skupienia, opanowania stresu i WIARY w to, że może się udać. Nie załamuj się więc, gdy coś się nie uda, lub gdy przyjdzie jesienno-zimowa chandra. Lepiej zrobić 100 błędów w domu, niż 1 na maturze 🙂 Wyciągaj wnioski, zakreślaj na kolorowo zadania, przynajmniej raz w miesiącu przeglądaj zrobione zadania, szczególnie te, z którymi miałeś trudność. Dla chcącego nic trudnego, ale najpierw… trzeba chcieć!